Znamy hasło i plakat PPAG 2014! Tegoroczne pielgrzymowanie do tronu Jasnogórskiej Matki przebiegnie pod hasłem "Co tutaj robisz Eliaszu?"
Na pielgrzymi szlak wyruszamy już 28 lipca!

Takie krótkie sprawozdanie.
W tym roku nasza pielgrzymka przebiegła bez większych zakłóceń. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że była to bardzo silna grupa, która niesiona intencjami nie poddawała się mimo panującego upału, nieoczekiwanie spadającego deszczu i innych pogodowych anomalii. Nikt nie zrezygnował, nikt się nie poddał, wszyscy maszerowali mimo wszelakich dolegliwości jakie nam doskwierały. Oczywiście chodzi tu o pęcherze jednak nie tylko to jest w stanie uprzykrzyć nam drogę. Niektórzy mieli pęcherze, inni pogryzieni przez niezidentyfikowane owady, a to bóle głowy, zasłabnięcia, bóle kręgosłupa, niskie ciśnienie, krwotoki z nosa oraz inne dolegliwości spowodowane przez skoki, upadki. Jak ktoś z boku by spojrzał wiedząc o tym wszystkim pomyślał by pewnie: I oni doszli?! Właśnie, że TAK! Strzelno w liczbie 88 pątników dotarło na Jasną Górę. Nie poddawaliśmy się, walczyliśmy, płakaliśmy, cieszyliśmy się, denerwowaliśmy ale szliśmy. I o to właśnie w tym wszystkim chodzi. Jeśli ma się tak wspaniałą grupę, otoczenie życzliwych ludzi, kiedy każdy chce Ci pomóc a to zapyta, wesprze ramieniem, uśmiechnie się, to te niespełna 300 km, przeleci zbyt szybko.
W tym roku maszerowaliśmy pod hasłem: Wiem, komu uwierzyłem! To dla każdego z nas był czas głębokich przemyśleń, czas kiedy mogliśmy zastanowić się nad sensem naszej wiary, nad naszymi problemami, troskami. To okres kiedy jesteśmy skupieni, czas w trakcie którego możemy pomyśleć o rzeczach nad jakimi normalnie nie jesteśmy w stanie się zastanowić. Te nasze 9 dni pielgrzymowania tak wiele może zmienić. W trakcie trwania naszego wędrowania żyjemy w małym, zamkniętym świecie, gdzie każdy ma ten czas na chwilę zadumy, modlitwy i rozmowy.
Tegoroczna pielgrzymka jak zresztą od wielu lat posiadała fantastyczną kuchnię. Panie dbały o nas jak o własne dzieci. Każdy w czasie postoju mógł znaleźć coś dla siebie. Każda nasza prośba była spełniona i to dodawało nam sił. Nasi kierowcy, fantastyczni bracia wykazywali się ogromną cierpliwością, siłą i poczuciem humoru. Dbali o nas o nasze bagaże i też dzięki ich dobroci wszystko szło fantastycznie. Medyczni to nasze ukryte skarby. To oni najbardziej dbali o nas, nasze kończyny, łagodzili nasze dolegliwości, które nie omijały także ich. Potrafili godzinami opatrywać nasze rany, w trakcie drogi ciągle kontrolowali sytuację i byli nieustępliwi w swoich decyzjach. Co jak wiemy zaowocowało tym, iż w niezmienionym stanie stawiliśmy się na Jasnej Górze. To w dużej mierze dzięki Wam udało nam się pokonać te kilometry. Tak, tak wiemy to my tego dokonaliśmy, jednak wiele zawdzięczamy Wam i Waszej trosce. Muzyczni nasza schola Wielka grupa, z wielkimi talentami. Fantastyczni ludzie, którzy umilali nam czas. Nam było ciężko iść a co dopiero iść i śpiewać, grać, uczyć?! A oni mogli, mogli i chcieli. Ich talenty zawsze nas zaskakują. Cudowne wokale, piękne brzmienia, bębny, gitary trąbki. To właśnie oni. Nasi kochani muzyczni. Nie mieli z nami łatwego chleba, jednak nie poddali się! Uczyli, śpiewali i nie krzyczeli! A ich chóralne śpiewy… WOW! Mają czego żałować Ci, którzy nie szli z nami. Drogówka. No 7 wspaniałych , ludzi, którzy dzięki swojej determinacji, sile i kondycji umożliwili nam bezpieczne dotarcie do celu. Nabiegali się w tym roku, trochę na nas musieli pokrzyczeć, jednak nie poddawali się. Oni robią zawsze najwięcej kilometrów, podbiegają, zwalniają, uciekają, gonią i to wszystko by było bezpiecznie. Nie muszą jednak chcą. Liturgiczni to chłopcy młodzi duchem, ciałem jednak bardzo zaangażowani. To oni stają przed ołtarzem asystując księdzu. To oni martwią się o to, by w trakcie Mszy polowej wszystko przebiegło dobrze i oni martwią się by niczego nie zabrakło. Tworzą klimat i ich wysoki poziom potrafi zaskoczyć. I sekretariat i media. Szyja pielgrzymki. To dzięki nim mamy co teraz oglądać w domu. Zdjęcia i filmy, niekończąca się opowieść. Wieczorne zgrywanie, wgrywanie, pisanie, relacjonowanie. Podziękowania, noclegi, dopinanie wszystkiego na ostatni guzik. Wszędzie pierwsi a zarazem ostatni. Ludzie, którym jak pozostałym po prostu się chce! I nasi ojcowie duchowi. Konferencje, wieczorne spotkania, czytanki i Msze Święte. To po prostu dbanie o duchowe przeżycia pielgrzymów. Dzięki nim wiemy komu uwierzyliśmy. I najważniejsze osoby pielgrzymi! To my wszyscy razem wzięci stworzyliśmy ten wspaniały, niezapomniany klimat, za którym się tęskni, do którego chce się wracać. To my wszyscy razem wzięci wspaniała grupa PROMIENISTA STRZELNO dała radę. Wszystkim jak i każdemu z osobna należą się wielkie podziękowania: Dobrze, że jesteś… Bez Was nie było by nas… Bez Was nic nie było by takie samo… Czegoś by brakowało. Każdy wniósł w tę grupę coś wspaniałego, coś niezwykłego, coś za czym się tęskni…
Na kolejny taki czas musimy poczekać, jednak warto, naprawdę warto. Z utęsknieniem wyczekiwać będziemy 28 lipca. Dotarliśmy bo razem zajść możemy bardzo daleko. Cudownie jest mieć takich ludzi jak Wy nie żegnamy się a mówimy do zobaczenia…
Dotarliśmy do celu po 50 km drogi jaką dzisiaj mieliśmy do pokonania. Dzisiejszy etap prowadził nas z Osjakowa do Miedźna. Nasz dzień rozpoczął się bardzo wcześnie bo w trasę ruszyliśmy już o 5.00. W ciszy przemierzyliśmy pierwszą godzinę drogi, gdyż trwała przecież jeszcze cisza nocna. Tuż po godzinie 6 odśpiewaliśmy „Kiedy ranne wstają zorze” i odmówiliśmy modlitwę poranną a następnie zaczęliśmy śpiewać godzinki, jednak dotarliśmy do miejsca gdzie zaczynają się "piachy" i musieliśmy oddać tubę, jednak godzinki zostały dokończone. W trakcie trwania tego etapu każdy z nas wędrował z kim chciał i rozmawiał o czym chciał, jedni z nas debatowali na temat stereotypów, inni opowiadali kawały, jeszcze inni śpiewali.
Nasza pielgrzymka pomału zbliża się ku końcowi. Za nami już 7 z 9 dni naszej wędrówki na Jasna Górę. Ten czas tak szybko ucieka, że niedługo znowu będziemy musieli się pożegnać na kolejny rok. A następny jubileusz dopiero za 5 lat.
Swój dzisiejszy dzień rozpoczęliśmy Mszą Świętą o godzinie 7.15. Msza odbyła się za remizą w Stoczkach i zebrali się na niej mieszkańcy wsi oraz nasza grupa.
I tak też oto nadszedł dzień VI naszego pielgrzymowania. Trasa jaką dzisiaj podążaliśmy prowadziła nas do naszego ukochanego miejsca jakim są Stoczki. Miejsca, w którym gościnność i dobroć osób tam mieszkających co roku nas zaskakuje. I po raz kolejny nie rozczarowaliśmy się ale o tym chwile później. Nasz dzień rozpoczęliśmy Msza Święta, która odbyła się o 7.00 rano w Kościele sióstr Bernardynek. Nasz pierwszy etap wiódł z Warty do Biskupic. W trakcie jego trwania odmówiliśmy modlitwy poranne, odśpiewaliśmy godzinki. Trasa jaką podążaliśmy dzisiaj była bardzo trudna, gdyż ruch jaki panuje na drodze oraz remonty jakie spotkaliśmy na trasie utrudniały nam poruszanie się. Dzisiejszym Hasłem dnia było: Wierzę w Chrystusa, który umarł za mnie.
Piąty dzień dobiegł końca a za Nami już połowa trasy. Dzień dzisiejszy rozpoczęliśmy Mszą Świętą, która została odprawiona w parafii w Dobrej o godzinie 7.00. Po mszy wyruszyliśmy na nasz pielgrzymi szlak. Pierwszy odcinek minął nam dość szybko. W trakcie jego trwania odmówiliśmy modlitwy poranne i odśpiewaliśmy godzinki. W bardzo dobrym tempie stawiliśmy się na pierwszym postoju w Rzymsku, gdzie regenerowaliśmy siły przez przeszło godzinę.
Po pierwsze meldujemy, iż dotarliśmy do Dobrej. Stawiliśmy się na miejscu w określonym czasie jednak dzisiejszy dzień nie należał do najlepszych, najprzyjemniejszych i najsuchszych. Jednak od początku: dzisiejszy dzień rozpoczęliśmy Mszą Świętą o godzinie 7.30 w Kościele parafialnym we Władysławowie.