No dobra, to korespondenci i reporterzy są już gotowi do tego aby cokolwiek opublikować. Wczoraj wystąpiły problemy w sensie technicznym no i naszym ogólnym. No dobra, byłyśmy tak zmęczone, że usnęłyśmy i nie napisałyśmy. Wrażenia i cała aura jaka nam towarzyszyła sama to sprawiła. Dobra bierzemy się do roboty, trzeba to nadgonić.
Tak, więc nasz dzień rozpoczął się Mszą Święta, która odbyła się jak co roku na balkonie u kochanej rodziny z Miedźna. Nasze msze odbywają się tam już od lat. Rozpoczęliśmy o godzinie 7.30. Później było śniadanie, które musiało nas wzmocnić na ten ostatni dzień naszego wędrowania. O godzinie 9 wyruszyliśmy na tę ostatnio drogę, jak stwierdził nasz ksiądz przewodnik udzielając błogosławieństwa. Tak się złożyło, że zaraz po wyruszeniu na naszej drodze pojawiła się inna pielgrzymka promienista. Była nią promienista z Powidza. Poruszaliśmy się więc tempem takim aby nie stwarzać zagrożenia na drodze. W końcu zmierzaliśmy w tym samym kierunku. Za nami wyruszyło również Gniezno. Pokonując ten odcinek wysłuchaliśmy konferencji oraz odmówiliśmy modlitwy poranne, zaśpiewaliśmy godzinki i pozdrawiając się nawzajem z grupa idącą przed nami zmierzaliśmy w kierunku górki "przeprośnej".
Już na trasie tego odcinka, wyprzedzali nas nasi. W sensie rodzice, rodzeństwa, nasi najbliżsi, którzy chcieli być przy nas w czasie gdy docieraliśmy na metę naszego pielgrzymowania. Na górce jak to bywa i sama nazwa wskazuje ustawiliśmy się w kręgu, zrobiliśmy zdjęcie grupowe oraz dziękowaliśmy sobie nawzajem za te 9 dni drogi. Przepraszaliśmy, dziękowaliśmy za wszystko co było, co się stało. Po chwili odpoczynku wyruszyliśmy dalej do kolejnego postoju jaki miał miejsce w Białej. Tylko pojawił się jeden problem, gdyż miejsce w którym zawsze odpoczywaliśmy po prostu zniknęło. Nie było drzew, placu ani domu. Czemu to już nasza słodka tajemnica :). W czasie trwania tego odcinka, odmówiliśmy różaniec oraz koronkę do Miłosierdzia Bożego. Doszliśmy więc na postój i spędziliśmy tam 1,5 h. W tym czasie uszykowaliśmy się ubierając nasze cudowne, trudne do przeoczenia koszulki. Oczywiście dzięki pięknem pomarańczowemu kolorowi. Napisaliśmy przedstawienie grupy, modlitwę przed obraz oraz przygotowani z instrumentami, flagami na czele ruszyliśmy by zdobyć Częstochowę.
Tym samym zaczął się ostatni etap tych cudownych 9 dni. Idąc ulicami Częstochowy łzy napływały nam do oczu. To są chwile jakich nie da się wyrazić. Widząc bliskie nam osoby, czy innych, którzy w momencie gdy wchodzimy na wały biją brawo, po prostu zapiera dech w piersi. Przybyli nasi bliscy oraz nasz kochany ksiądz proboszcz Otton Szymków wraz z pielgrzymką autokarową. To wszystko tyle dla nas znaczy. Po położeniu się krzyżem, zaczął się czas prezentacji grup promienistych. Nasza prezentacja była skromna i jak można stwierdzić pokazała potencjał naszej grupy. Po przeczytaniu prezentacji przez księdza przewodnika nasi muzyczni wykonali utwór "Idziemy do Ciebie, o Panie idziemy..." nasza siostra Olga zagrała na trąbce, brat Jędrek na saksofonie, Daniel na bębnie, Mateusz na gitarze a my wraz z siostrą Weroniką zaśpiewaliśmy. Było pięknie! Złożyliśmy krzyż grup promienistych, otrzymaliśmy błogosławieństwo z rąk Arcybiskupa Józefa Kowalczyka i wyruszyliśmy przed oblicze Jasnogórskiej Pani. Tam odczytana została modlitwa i zaśpiewaliśmy pieśń wpatrując się w to cudowne oblicze. Po tych cudownych chwilach opuściliśmy kaplicę i udaliśmy się na nocleg.
Jednak przy wyjściu udało nam się udzielić wywiadu na żywo do Radia Częstochowa. Genek, Sara, Basia i brat Henryk opowiedzieli o wrażeniach z pielgrzymki, o tym po co idą i dlaczego warto udzielać się i pomagać innym w grupie. Wydaje mi się, ze występ można zaliczyć do udanych.
O 21 udaliśmy się wszyscy na Apel Jasnogórski tuż po nim udaliśmy się na nocleg. Wtedy właśnie usnęłyśmy. Same się tego nie spodziewałyśmy, lecz to było silniejsze od nas.