Kolejny dzień pielgrzymowania za nami. Dzisiaj jednak nie było tak pięknej i idealnej pogody do wędrowania jaką mieliśmy przez trzy poprzednie dni. Dzisiejszy dzień rozpoczęliśmy Mszą Święta w parafii we Władysławowie o godzinie 7.30. Chwilę po jej zakończeniu wyruszyliśmy na szlak i zaczęło padać. Początkowo była to delikatna mgiełka, która nikomu z nas wielce nie przeszkadzała. Udało nam się w trakcie trwania tego odcinka odmówić modlitwy poranne oraz odśpiewać godzinki. Wysłuchaliśmy także medytacji odczytanej nam przez ks. Jacka. Całe dzisiejsze rozważania opierały się na chrzcie świętym. W dość dobrym, równym i energicznym tempie pokonaliśmy pierwsze 10 km i zatrzymaliśmy się na godzinę przed Turkiem. Po tym odpoczynku wyruszyliśmy dalej maszerując ulicami Turku. I zaczęło się. Spadły na nas tony wody. Padało tak mocno, że wezwany został nasz samochód po to by zabrać tubę i sprzęt, który mógłby ulec zniszczeniu gdy zostałby zalany. Nasz ksiądz przewodnik tuż po dotarciu do miejsca naszego kolejnego postoju czyli w Turku powiedział, że pada bo dzisiaj przecież dzień gdzie wspominamy chrzest więc Pan Bóg leje nas wodą.

Na owym postoju zostaliśmy poczęstowani pyszną zupą, słodyczami ciepłymi napojami. Każdy z nas tak bardzo zlany deszczem nie miał siły na nic innego jak tylko ubrać się w czyste i suche rzeczy. Co jednak nie do końca było możliwe, gdyż rzeczy na zmianę są w dużych torbach i nie ma do nich dostępu. Nasza grupa jednak jest twarda i nie poddaje się tak łatwo. Dlatego też po przeszło 2 h postoju wyruszyliśmy dalej. Ubrani w płaszcze przeciwdeszczowe mknęliśmy ulicami w stronę Dobrej. Był to dość trudny odcinek. Panujący na drodze ruch i silne opady deszczu dały w kość drogówce, która dwoiła się i troiła by doprowadzić nas do miejsca postoju. W trakcie trwania tego etapu udało nam się odmówić różaniec. Docierając do miejsca kolejnego odpoczynku, niektórzy z nas mieli ciężkie chwile. Na buziach rzadko widniał uśmiech. Pojawiły się pierwsze chwile zwątpienia. Miały jednak prawo, bo było naprawdę ciężko. Po postoju w Kaczkach Średnich zaczął się maraton. Tempo jakie zostało nam zafundowane wykończyło ½ grupy a część drogówki ze łzami w oczach dotarła do Dobrej. Idąc wsłuchiwaliśmy się w dalsze losy Ks. Kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz odmówiliśmy koronkę do Miłosierdzia Bożego. Nasz marszobieg zakończyliśmy w Dobrej dużo przed czasem, gdyż pojawiliśmy się tam o 16.30. Jednak dzięki temu zyskaliśmy dużo czasu na przygotowanie do spotkania wieczornego nazwanego pogodnym wieczorem.

O godzinie 20 w miejscowym kościele stawili się wszyscy pielgrzymi już w zupełnie innych nastrojach. Zapanowała ponownie fantastyczna atmosfera. Trochę potańczyliśmy, pośpiewaliśmy wraz z naszą grupa muzyczna, która radzi sobie z każdym dniem coraz lepiej. Dołączają do nich nowe osoby i podczas niektórych wykonań pojawiają się na naszym ciele ciarki i wielkie uznanie i podziw. Bo jakby nie było iść w drodze i śpiewać czy też wieczorem to nie jest takie proste. Dzięki nim czas milej nam mija i możemy w takich chwilach zapomnieć o bólu nóg czy zmartwieniach. O 21 odśpiewaliśmy apel, przekazana została cząstka krzyża i właśnie powoli szykujemy się już do snu. Jutro kolejny i 5 już dzień naszego wspólnego wędrowania. To właśnie w Jeziorsku jutro będzie polowa naszej trasy. Trzymajcie za nas kciuki, my modlimy się za Was i pamiętamy. Z całego serca pozdrawiamy: PIESI PIELGRZYMI PIELGRZYMKI PROMIENISTEJ ZE STRZELNA!